Mam w domu sporą kolekcję rzeczy mi miłych, pamiętając o ludziach, którzy mnie obdarowali.
Łypie słonik wygrawerowany laserem w kryształowej kostce, Tilda uszyta na pierwsze własne mieszkanie. Pierwsze kocham cię wpisane w kształt serca, wycięte z papieru mało wprawną i trzyletnią rączką świeci z lodówki. Pamięć naręcza kwiatów polnych zebranych o północy przez jedynego.
Prezent urodzinowy na czwartą dekadę otrzymałam niespodziewanie. Ale od początku...
Kiedyś zdarzyło mi się sprezentować Pani Oli kryształową mandalę. Lubię czytać jej powieści, odpoczywam przy nich i się relaksuję, a na każdą kolejną czekam z wielkim utęsknieniem.
Po "Magicznym lecie" i "Karmelowej jesieni" wydanymi rok i dwa lata temu przyszła pora na "Anielską zimę", w świątecznym klimacie, idealną w tym okresie.
Tak, tak już zdążam do sedna i niezwykłego prezentu jakim zostałam obdarowana.
Czytałam "Anielską zimę" od momentu wzięcia jej w ręce, z księgarni doszłam nieobecna do domu, na kanapie z wielkim kubkiem kawy straciłam już kompletnie poczucie czasu i ostatecznie pochłonęłam książkę do ostatniej litery. A na końcu niespodzianka, w którą nie mogłam uwierzyć.
Za pozwoleniem cytuję fragment:
Marianna przymierzyła srebrzysty wisior, bransoletkę i kolczyki mieniące się na niebiesko. Nie mogła się powstrzymać, żeby nie przyłożyć do siebie także broszki, a potem kolejnego wisiorka. Trudno było jej się zdecydować. Wreszcie po długim namyśle wybrała opalizujący wisior i trzy pary kolczyków.
– Świetnie! – Olga niemal podskoczyła. Spojrzała na Alicję wymownie. Wygrała zakład. Odwróciła wzrok, żeby nie ujrzeć, jak szefowa usiłuje oczami powiedzieć „To się nie liczy”.
– Zapakuję. – Wzięła od Marianny błyskotki i poszła do lady. – A pani niech sobie jeszcze poogląda – dodała wesoło.
Marianna nie potrzebowała większej zachęty. Uniosła jeden z pierścieni, by obejrzeć go pod światło.
– Cudo! – ekscytowała się. – Cudo, po prostu. Jak to jest wykonane? – Przybliżyła do oczu błyskotkę.
– Ręczna robota – powiedziała Alicja. Cieszyła się, że przyjaciółce także się podoba. Sama wybierała artystkę, z którą podjęła współpracę.– Nie byle kto. Izabella Żurawska. Wicemistrzyni Polski w tej dziedzinie. Na razie mam tylko jej biżuterię, na próbę. Może w przyszłości rozszerzę
ofertę o innych…
– Świetnie, to może być dobry trop. Powoli, małymi kroczkami, kobiety zaczną przychodzić, zobaczysz.
– Żartujesz? To schodzi jak woda – jęknęła Alicja. – Sprzedałyśmy przez tydzień chyba z osiem bransoletek i dwa wisiorki.
Z całego serca dziękuję Pani Oli za piękny prezent, za pamięć o mnie i moich urodzinach, a wszystkim polecam zapoznanie się z jej twórczością <3