piątek, 18 listopada 2022

Maszyna czasu

Co można zrobić z czasem, którego w sumie się nie ma?  Okazuje się, że czas bywa względny.  Kiedy go chcę odnaleźć znajduję sobie nowe zajęcia. 



Parę miesięcy zastanawiałam się, czy to może batik będzie moją nową miłością.  Okazało się, że tak lubię tworzyć, bo lubię obserwować co nowego powstanie i do czego jestem zdolna, ale... na pewno ta technika nie jest moją ulubioną dziedziną. 

Moim tworzywem jest koralik. Szklany pył rozsypany na macie i dobrany kolorystycznie niekiedy zupełnie przypadkowo. Deklaruję to całkowicie świadomie :) Mała forma i medytacja z igłą. Introwertyczne zajęcie.

W poprzedniej erze internetu, kiedy blogi i fora dopiero startowały publikacja i dopieszczanie pracy odbywało się z całkowitym namaszczeniem. Niestety czasy insta i innych skrótowców, gdzie zdjęcie z cudnymi filtrami robi się jednym klikiem zdobywając folołersów sprawiają, że to konkretne  miejsce odchodzi do lamusa. Ja odciskam tu tylko swój niewielki, wirtualny ślad. 

Błękitne sfery. Mandale zawierające koraliki i zatrzymujące czas.



I dziesiątki, dziesiątki innych....ale nie sposób ich wszystkich pokazać.

 






wtorek, 9 listopada 2021

Zlot ważek

Złapane w locie ważki,  eteryczne stworzenia uwięzione w naszyjnikach. Poszukiwałam czegoś niewielkiego, ozdobnie kolorowego dla przyciągnięcia uwagi. 



W centrum pracy czeskie szkło zaszyte najdrobniejszymi koralikami, w otoczeniu taśmy cyrkoniowej. Delikatne ściegi herringbone służą za łańcuszek. Zapięcie ze stali chirurgicznej.





sobota, 21 listopada 2020

Piórka wielobarwne

W celu dotrzymania tradycji należałoby choć raz na rok opublikować posta :) Idzie mi z tym jak widać niesporo. Systematyczność publikacji na blogu jest zastraszająca :)

Ostatnio powstały ultralekkie bransoletki z sutaszu. Centrum pracy to rivoli Swarovski. Za sprawą nowych okularów pracowało się nad nimi niezwykle przyjemnie. Aksamitne sznurki od dawna prosiły się o nadanie kształtu. Jak wyszło? Efemeryczne piórka miękko otulają nadgarstki.






sobota, 6 kwietnia 2019

Desire

Cieszę się z tej pory roku, czasu lekkiej odzieży, rozpuszczonych włosów, kolorów
i dodatków takich jak dusza zapragnie. Zaklęta zima, ciężkie kurtki i wiecznie zachmurzone niebo poczekają sobie w kącie do następnego roku.

Przewietrzam szafę i warsztat pracy, porządki, ciągle porządki. Sama nie wiedziałam ile tego mam...
Ostatnim moim ulubionym tworzywem są łaskoczące chwosty, które idealnie wpisują mi się
w projekt z błyszczącym kryształem rivoli Swarovski.

Tak powstała Desire, kolekcja kolczyków, które każda Panna Migotka powinna mieć
w swojej szkatułce. Kolczyki są tak skonstruowane, że kołyszą się przy każdym ruchu, plastycznie podążając za dynamiką właścicielki :)








Kolejne kolory czekają w kolejce na wyciągnięcie aparatu. Materiał niezwykle wdzięczny i sądzę, że na tych nie poprzestanę :)

sobota, 23 marca 2019

Tancerki witają słońce

Ulubiona ozdoba na wiosnę i lato, do rozpuszczonych włosów i lekkich bluzeczek.  Kolczyki indiańskie wyplecione w różnorakie wzory od podstaw z malutkich koralików Toho z frędzlami kołyszącymi się przy każdym ruchu głową. Tancerki.

Powstało wiele opcji kolorystycznych i wielkości. Sama lubię te z długimi frędzlami, jedenasto i więcej centymetrowymi łaskotkami.

 Navayo
Dragonfruit
Saffron
Madder rose
Sunny orange
Mini


piątek, 25 stycznia 2019

Tytania


Rok przerwy w pisaniu to stanowczo za długo. Pracowałam jednak wytrwale, koraliki ciągle mnie wołały.
Na pierwszy rzut uzupełnienie historii, moja ostatnia duma, która zmęczyła moje palce i oczy, ale zmęczyła je bardzo pozytywnie :) Z usatysfakcjonowaniem odłożyłam do pudełek haftowaną kolekcję z druzami tytanu i lapis lazuli.
Tytania - bransoleta z  umocowanym wewnątrz metalowym wkładem,  dzięki czemu  można ją dopasować prawie do każdego nadgarstka. Nie ma więc niebezpieczeństwa, że bransoleta będzie za mała lub za duża.






Tytania - wisior z cieniowanym chwostem. Powstały już trzy takie egzemplarze. Jeden z nich ozdabia strasznie sympatyczną i bardzo zdolną Martę.
Długość wisiora znaczna, pępkowa, tak, by haft się pięknie prezentował a chwost spełniał funkcje wielorakie. Na ten przykład był zajęciem dla nerwowych rąk.





Koniec końców musiał powstać też jakiś pierścionek. Mój ulubiony dostawca komponentów - Royal stone sprowadził świetne bazy ze stali chirurgicznej. Wypróbowałam je już wielokrotnie i stawiam im  głęboko przekonana piątkę z wielkim plusem.



Uprzedzam, że z Tytanią nie kończę, druzy czekają cierpliwie w kolejce :)


środa, 29 listopada 2017

Wyjątkowy prezent urodzinowy

Prezenty podarowane z serca niosą ze sobą wiele emocji pozostając w naszych wspomnieniach. 
Mam w domu sporą kolekcję rzeczy mi miłych, pamiętając o ludziach, którzy mnie obdarowali.
Łypie słonik wygrawerowany laserem w kryształowej kostce, Tilda uszyta na pierwsze własne mieszkanie. Pierwsze kocham cię wpisane w kształt serca, wycięte z papieru mało wprawną i trzyletnią rączką świeci z lodówki. Pamięć naręcza kwiatów polnych zebranych o północy przez jedynego.
Prezent  urodzinowy na czwartą dekadę otrzymałam niespodziewanie. Ale od początku...





Aleksandra Tyl to autorka powieści obyczajowych i człowiek niezwykły. Jest pogodną i ciepłą osobą o romantycznej  naturze. Docenia piękno małych rzeczy patrząc na nie z właściwej strony.

Kiedyś zdarzyło mi się sprezentować Pani Oli kryształową mandalę. Lubię czytać jej powieści, odpoczywam przy nich i się relaksuję, a na każdą kolejną czekam z wielkim utęsknieniem.
Po "Magicznym lecie" i "Karmelowej jesieni" wydanymi rok i dwa lata temu  przyszła pora na "Anielską zimę", w świątecznym klimacie, idealną w tym okresie.


Tak, tak już zdążam do sedna i niezwykłego prezentu jakim zostałam obdarowana.

Czytałam "Anielską zimę" od momentu wzięcia jej w ręce, z księgarni doszłam nieobecna do domu, na kanapie z wielkim kubkiem kawy straciłam już kompletnie poczucie czasu i ostatecznie pochłonęłam książkę do ostatniej litery. A na końcu niespodzianka, w którą nie mogłam uwierzyć.

 Za pozwoleniem cytuję fragment:

Marianna przymierzyła srebrzysty wisior, bransoletkę i kolczyki mieniące się na niebiesko. Nie mogła się powstrzymać, żeby nie przyłożyć do siebie także broszki, a potem kolejnego wisiorka. Trudno było jej się zdecydować. Wreszcie po długim namyśle wybrała opalizujący wisior i trzy pary kolczyków.
– Świetnie! – Olga niemal podskoczyła. Spojrzała na Alicję wymownie. Wygrała zakład. Odwróciła wzrok, żeby nie ujrzeć, jak szefowa usiłuje oczami powiedzieć „To się nie liczy”.
– Zapakuję. – Wzięła od Marianny błyskotki i poszła do lady. – A pani niech sobie jeszcze poogląda – dodała wesoło.
Marianna nie potrzebowała większej zachęty. Uniosła jeden z pierścieni, by obejrzeć go pod światło.
– Cudo! – ekscytowała się. – Cudo, po prostu. Jak to jest wykonane? – Przybliżyła do oczu błyskotkę.
– Ręczna robota – powiedziała Alicja. Cieszyła się, że przyjaciółce także się podoba. Sama wybierała artystkę, z którą podjęła współpracę.– Nie byle kto. Izabella Żurawska. Wicemistrzyni Polski w tej dziedzinie. Na razie mam tylko jej biżuterię, na próbę. Może w przyszłości rozszerzę
ofertę o innych…
– Świetnie, to może być dobry trop. Powoli, małymi kroczkami, kobiety zaczną przychodzić, zobaczysz.
– Żartujesz? To schodzi jak woda – jęknęła Alicja. – Sprzedałyśmy przez tydzień chyba z osiem bransoletek  i dwa wisiorki.

Dodatkowo na spotkaniu z Autorką na Targach Książki w Krakowie otrzymałam cudowny autograf.

Z całego serca dziękuję Pani Oli za piękny prezent, za pamięć o mnie i moich urodzinach, a wszystkim polecam zapoznanie się z jej twórczością <3