Jednak na przekór temu duciu, pojawiła się wiosna, zachłannie zawładnęła każdym kawałeczkiem przestrzeni. Magnolie, forsycje, parasolowate liście kasztanowców i ten zapach....
Ostatnie parę lat pracowałam z koralikami, tej pasji podporządkowałam wszystko. Od paru miesięcy życiem rządzi drugie K. Książki. Jeszcze nie znalazłam w nich równowagi, dlatego posty są strasznie rzadko. Jednak, mimo to, nadal po pracy zasiadam do szycia. Przesypuję, układam, dobieram nowe kolory, obserwuję nowości. Udało mi się nawet zrobić dwa tutoriale, skończyć kolię na konkurs, uszyć kilkanaście drobiazgów i jeszcze żyć :)
Dzisiaj nawet opublikuję jakieś fotki...
Spinki, odpowiednie dla średniej grubości włosów, takich jak moje właśnie. Zatrzaskowa, metalowa klamra. Lekka i praktyczna.
Czasu nie pożyczę, sama w niedomiarze go mam...
OdpowiedzUsuńA spinki swojej, srebrno-niebieskiej, wciąż nie mogę się dorobić.. Półprodukty wszystkie są, tylko tego czasu coś pod ręką wciąż brakuje...
Twoje cudne - jak zawsze!
Dziękuję kochana :) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńSpinki piękne!! jak wszystko co robisz:)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie <3
UsuńALe cudne!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMoże jakieś Krasnoludki by pomogły;)
Dziękuję :)
UsuńCudowne spinki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńUrocze spineczki !!!
OdpowiedzUsuńŚlicznie ci wyszły, koraliki idealnie dopasowane
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń