Kosmos jest bardzo blisko, ale jednocześnie strasznie daleko. Wisimy w jego domenie jak niewielka błękitna perełka. Czytając powieści s-f marzyłam, że kiedyś popatrzę na Ziemię z góry, z zewnątrz. Ponad 40 lat minęło od pierwszej podróży człowieka w kosmos, w malusi wycinek, na Księżyc.
Moje myśli biegną dalej, poza Układ Słoneczny na jedno z ramion galaktyki.
Szyję po kawałku tego nieba z onyksów, stali i niklu.
Popatrzcie...
Deneb
Pennae caudalis
Sadr
Gienah
Opisy dokładne pozwolę sobie pominąć i pozostawić nutkę tajemniczości. Zdjęcia czarnych przedmiotów na czarnym tle mało mają wspólnego z fotografią barwną:)
Bardzo ładne...na wieczorne wyjścia jak znalazł ;)
OdpowiedzUsuńSadr przemówił do mnie! Choć pozostałe też chciałyby u mnie zamieszkać :) Choć w sumie mam już coś, co pasuje do tej galaktycznej kolekcji :)
OdpowiedzUsuńPiękne !!!
OdpowiedzUsuńMoże i mało barwne, ale faktycznie wyglądają, jak gwiazdy na niebie ;) I są klasycznie piękne :)
OdpowiedzUsuńMasz głowę pełną pomysłów. Zawsze podobało mi się nadawanie zupełnie nieznanych nazw własnych swojej biżuterii, ale ja nie mam rozeznania. Domyślam się, że te nazwy to może jakieś gwiazdy?
OdpowiedzUsuńCzarny sutasz dodatkowo podkreśla Twoją idealną technikę.
To nazwy gwiazd wchodzących w skład gwiazdozbioru Cygna, czyli Łabędź:)
UsuńJak dla mnie-te krótkie są prześliczne!!!
OdpowiedzUsuńwspaniałe! wyglądają niezmiernie elegancko! mnie najbardziej zachwyciły pierwsze:)
OdpowiedzUsuńJaki klimatyczny, tajemniczy post. Chyba nie mogłabym wybrac, ktora para najbardziej mi sie podoba, wszystkie sa czarodziejskie!
OdpowiedzUsuńPrześliczne, chociaż nie lubię czarnego :)
OdpowiedzUsuńPiękne jak zwykle!!:)
OdpowiedzUsuńZapraszam po wyróżnienie do mnie!!:)))
pozdrawiam!:)
ola
Cudny gwiazdozbiór! Do mnie chyba najbardziej uśmiecha się Pennae ;)
OdpowiedzUsuń