Dziś prezentuję haftowaną opowieść o Linaewen, Jeziorze Ptaków, z przebogatej skarbnicy uniwersum Tolkiena.
Opowieść powstała w pewnym amoku kofeinowym,spowodowanym niedpospaniem i brakiem weny. Wena, ta paskudna istota nie wybiera dnia ani godziny do przyjścia. Kiedy jej najbardziej oczekujemy ma nas po prostu gdzieś. Kiedy już przychodzi to nie ma zmiłuj, nie ma opcji, że się od niej na chwilę odpocznie :)
Labradoryt o zróżnicowanej labradorescencji, jest otulony drobnymi taśmami cyrkoniowymi. Wykończenie skórzane. Łukowy oplot inspirowany pracami Aliny Padukowej. Jako dodatek soczysty ametyst w formie fasetowanej kropli. Sznur plastyczny craw z zapięciem toggle. Bez użycia gotowych komponentów, tak, jak najbardziej lubię.
Beautiful beadwork!
OdpowiedzUsuńBest wishes, Marta
Thank you very much :)
Usuńcudny, cudny, cudny! Uwielbiam oglądać prace wykonane tą techniką, są magiczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie.
UsuńŚliczny i magiczny wyszedł ten wisior!! :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńniesamowity
OdpowiedzUsuńPrzepiękny i bardzo elegancki! A sznur świetny, bardzo mi się podoba:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietna robota, bardzo mi się podoba !!!!
OdpowiedzUsuńRany podziwiam, jak widzę taki ogrom pracy! Wyszło wspaniale!
OdpowiedzUsuńWspaniały naszyjnik!
OdpowiedzUsuńFantastyczny! kolory są powalające, a całość robi niesamowite wrażenie! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!